Polacy do domu?

Moi kochani czytelnicy! Piszecie do mnie coraz więcej maili, za co serdecznie dziękuję. Ale sęk w tym, że pragniecie abym zajęła się poważniejszymi sprawami i zaczęła w moich felietonach pisać o nieszczęściach i przejawach dyskryminacji, jakie spotykają emigrantów. No cóż przyzna muszę, że trochę boję się tego tematu. Jest on niezwykle delikatny i łatwo jest urazić czy to stronę dyskryminującą czy dyskryminowaną. Faktem jest, że problem istnieje i myślę, że będzie istniał zawsze. Wynika on z naszej ludzkiej natury. Kiedy przeglądam strony internetowe coraz częściej w przeróżnych kontekstach czytam: Polacy do domu! Piszą tak oczywiście Irlandczycy. A właściwie ta część z nich, która obwinia nas za swe własne niepowodzenia. Głównie chodzi o pracę. Kiedy otworzyły się granice ogromna rzesza polskich robotników przybyła do Irlandii. Wykonywali głównie te prace, których Irlandczycy nie chcieli wykonywać lub żądali nieziemskiego wynagrodzenia. Gospodarka irlandzka sobie kwitła. Irlandczycy zmieniali samochody a Polacy budowali drogi. Właściwie nie było żadnego problemu. Kłopoty pojawiły się później. Kiedy to, co miało być wybudowane powstało, kiedy ten, który musiał nauczył się języka nadszedł czas na naturalną selekcję. Ci, którzy mieli wyjechać wyjechali, ci, którzy postanowili zostać zaczęli organizować sobie zycie. I pojawił się problem. Polacy i inne narodowości przestali być gośćmi na wyspie. Zaczęli być jej mieszkańcami. Pozakładali rodziny, awansowali w pracy, otworzyli polski sklep, powstało polskie radio i prasa. Po prostu zaczęli normalnie funkcjonować. I to stało się problemem. Stali się równoprawnymi konkurentami. Konkurencja z samego założenia jest oczywiście zdrowym zjawiskiem, ale problem jest wtedy, gdy dochodzi do niepowodzenia. Wtenczas szukamy przeróżnych argumentów by wytłumaczy porażkę i najłatwiej jest zwali winę na pochodzenie. Dzieje się tak zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Nie dostałam tej pracy, bo jestem polakiem, bo jestem Irlandczykiem, bo jestem katolikiem, bo jestem ateistą itd. A może po prostu, bo moje umiejętności nie są wystarczające, bo muszę mieć lepszy angielski, albo muszę być lepszym specem.  Faktem jest, że dochodzi coraz częściej do wielu aktów wandalizmu. Pijani Polacy zakłócają ruch na drogach, nieletni Irlandczycy dewastują kamieniami osiedla emigrantów. Myślę, że nie zależy to od tego, z jakiego kraju pochodzimy tylko raczej, jakimi jesteśmy ludźmi. Głupota ludzka nie zna granic. Jak to się mówi: jedna jaskółka nie czyni wiosny. Nie możemy zatem mówić, że Irlandczycy to rasiści a Polacy to pijacy. Podobno różnimy się od zwierząt tym, że posiadamy inteligencję. A ta wymaga od nas zdrowego podejścia. Świat przez nas samych został podzielony na kraje. Jako ci mądrzejsi od przodków postanowiliśmy znieść podziały. Więc do cholery bądźmy konsekwentni! P.S. wiem, że moje wywody czasem brzmią bardzo idealistycznie, ale za to przepraszać nie będę. Piszcie do mnie: martakamykowa@wp.pl